niedziela, 24 marca 2013

7

---------------------------------------------------------------
Są ludzie którym pozwolimy wracać zawsze. Choćby nie wiadomo jak bardzo by nas zawiedli, i jak bardzo pozwoliliby nam cierpieć. I mimo iż wywołali najokropniejszy ból gdy odchodzili- to wywołują najcudowniejszy uśmiech gdy wracają. 

Harriet.

Trzymałam dwa palce przy swojej szyi i spokojnie liczyłam uderzenia. Puls lekko przyśpieszony. Ale co się dziwić. Wyprostowałam się i rozejrzałam za drogą powrotną. Gdy udało mi się zlokalizować w którą stronę powinnam się udać znów zaczęłam biec ale tym razem wolniej. Wczoraj, a właściwie dziś w nocy postanowiłam, że zacznę o siebie dbać. Wiem, nie powinnam była biegać ale postanowiłam spróbować. Może zwalczyłam chorobę i nic mi nie będzie. Jak na razie nie mam napadu kaszlu także jest dobrze.
Zatrzymałam się przed skrzykną i wyjęłam z niej kilka kopert. Przecisnęłam się przez czatujące fanki i spokojnie weszłam do domu zrzucając z siebie swoją bluzę. Poczułam jak czyjeś ręce oplatają się wokół mojej talii. Na początku lekko się wystraszyłam ale potem przypomniałam sobie gdzie się znajduję. Przecież w tym domu każdy się przytulał.
- Gdzie byłaś tak wcześnie?- Słysząc jego głos zaczęłam się śmiać po czym wyswobodziłam się z jego uścisku. Louis jęknął nie zadowolony i zrobił obrażoną minę.
- Biegałam. Nie czuć?- Lou parsknął śmiechem i zostawił mnie samą. Stwierdziłam, że lepiej jak pójdę wziąć prysznic i dopiero potem dołączę do śniadania. A po za tym chcę mieć trochę czasu na ogarnięcie swoich myśli. 
Nie poszłam do pokoju Harry'ego tylko do siebie. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i rzuciłam go niedbale na łóżko po czym wyciągnęłam z szafy rzeczy na przebranie i udałam się do łazienki.  
Szybko umyłam swoje ciało podśpiewując sobie przy tym. Gdy byłam już ubrana wzięłam się za rozczesywanie swoich włosów splątanych przez suszenie suszarką. Zrobiłam sobie warkocza aby włosy mi nie przeszkadzały i pomalowałam rzęsy maskarą aby powiększyć sobie oczy.
Zabrałam z pokoju telefon i z wolną głową od myśli zeszłam na dół kierując się do ciemnobrązowej jadali w której za pewne wszyscy siedzieli. Nie myliłam się. Usiadłam na wolnym miejscu między Niall'em, a Louisem. Na przeciwko mnie natomiast siedział Harry który unikał mojego wzroku.
- A więc ten emmm co tam w świecie Harriet?- Po zachowaniu Lou mogłam się domyśleć iż Harry już zdążył mu się pochwalić wczorajszym wieczorem.
- Jeżeli chcesz wiedzieć to albo wyjdź na dwór albo jutro rano pójdziesz biegać ze mną.- Sięgnęłam po dzbanek z sokiem po czym nalałam sobie trochę pomarańczowego płynu do szklanki.
- Eee wiesz z chęcią bym to zrobił ale wiesz Eleanor jest bardzo zazdrosna i nie chcę narażać cię na jakieś nieprzyjemności z jej strony.- Spojrzałam na niego i pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Smacznego Harriet.- Niall nałożył mi na talerz kilka kanapek i grzecznie zasugerował, że mam to wszystko zjeść. Muszę zacząć normalnie funkcjonować co równa się z tym iż muszę normalnie jeść więc wzruszyłam ramionami i wzięłam się za jedzenie.
- Harriet może pojedziesz z nami do radia?- Liam upił łyk swojej kawy i uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. Spojrzałam przelotnie na Harry'ego który siedział z pochyloną głową.
- Nie chciałabym wam przeszkadzać.- Odpowiedziałam niepewnie bo właściwie to głupio mi było powiedzieć, że nigdzie z nimi nie pojadę.
- Szybko się ocknęłaś.- Mruknął Harry pod nosem. (O.O)
- Jeżeli chcesz mi coś powiedzieć to zrób to.- Odłożyłam kanapkę na talerzyk i założyłam ręce na piersi. Styles podniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy. Wyglądał okropnie. Podkrążone oczy zdradzały to, że nie spał w nocy albo spał ale bardzo mało.
- Wczoraj powiedziałem wszystko co miałem do powiedzenia.- Odsunął swoje krzesło i wyszedł z jadalni. Położyłam ręce na stole i zaczęłam się bawić łyżeczką. Jeżeli tak ma teraz wyglądać każde nasze spotkanie to ja chyba podziękuję.
- Harriet co się stało?- Niall położył mi rękę na ramieniu, a ja pokręciłam głową sama właściwie zastawiając się co wczoraj wieczorem poszło nie tak.
- Pójdę z nim porozmawiać.- Louis poklepał mnie po plechach i skierował się w stronę schodów. Ukryłam twarz w dłoniach i wróciłam do wspomnień wczorajszego wieczoru.

- Wyjdź za mnie.- Wyciągnął z kieszeni pudełeczko z pierścionkiem w środku. Moje serce zaczęło bić szybciej, a płuca zaczęły domagać się powietrza którego mi brakowało. Spojrzałam w jego zielone oczy i odpowiedziałam na najważniejsze pytanie z jego strony.
- Nie mogę Harry.- Wyszeptałam i wstałam aby nie patrzeć na jego zawiedzioną twarz. 
- Dlaczego? Przecież powiedziałaś, że mnie kochasz.- Stanął za mną, a ja odwróciłam się ale sprawnie unikałam jego wzroku.
- Tak ale powiedziałam też, że się boję. Mam dość walki, a wiem, że.... Że my będziemy walczyć. I to nie w dobrym znaczeniu tego słowa. Okej może na początku będzie świetnie ale potem wszystko zacznie się sypać. Sam wiesz jak zakończył się nasz związek. Ja nie chcę znów cierpieć i starać się zapomnieć wszystkiego co jest z tobą związane.
- Czyli masz w dupie to co ja czuję. Masz w dupie to, że cię kocham i chcę być z tobą!- Rzucił ściskanym w dłoni pudełeczkiem które uderzając o ścianę otworzyło się przez co pierścionek wyleciał na podłogę i ''podjechał'' nam pod nogi.
- Nie możesz tak mówić.- Schyliłam się i podniosłam złoty pierścionek.- Zachowaj to dal tej jedynej.- Chwyciłam jego rękę po czym wcisnęłam mu pierścionek. Odwróciłam się i otworzyłam drzwi.
- Ta jedyna właśnie odchodzi.- Miałam wielką ochotę aby się odwrócić ale wiedziałam, że to nie pomoże. Musiałam odejść. Tak będzie lepiej. Dla niego.

Co zrobiłam nie tak? Odrzuciłaś go. Och, Stefek wiesz, że to nie jest takie łatwe. Właśnie, że jest ale ty się boisz bo jesteś tchórzem. Teoretycznie jesteś mną więc ty też jesteś tchórzem.
- Jedziemy za godzinę. Bądź gotowa.
- Liam ja nie jestem pewna czy....- Podniósł rękę do góry nakazując mi się zamknąć więc posłusznie wykonałam jego rozkaz.
Niall i Liam postanowili posprzątać po śniadaniu więc skorzystałam z okazji i udałam się do salonu w którym przebywał Zayn. Wrócił późno i nie miał ochoty na rozmowę, ale teraz już się nie wywinie. Usiadłam obok niego i zaczęłam oglądać bajkę która go zainteresowała.
- Gadałeś z nią wczoraj?- Zapytałam nie odwracając wzorku od telewizora i od ganiającego swój własny ogon królika co było dość dziwne.
- Próbowałem. Jak na razie to ona tylko wykrzyczała mi w twarz jaki jestem okropny.- On też cały czas śledził poczynienia królika ale wiedziałam, że robi to tylko aby nie patrzeć mi w oczy.
- Próbuj dalej. Jeżeli ją na prawdę kochasz to najgorsze co możesz teraz zrobić do się poddać.- Odwróciłam głowę i spojrzałam na niego. Zobaczyłam coś co mnie wprost zszokowało. On płakał. Po jego policzkach płynęły łzy. Szybko go przytuliłam pokazując, że nie jest sam.
- Bez niej moje życie nie ma sensu Harriet.- W moich oczach również pojawiły się łzy. Zamknęłam oczy i próbowałam się uspokoić.
- Wiem coś o tym.- Szepnęłam i od razu skarciłam się za to. Co ja odwalam. Zayn odsunął się ode mnie i przetarł policzki.
- Co się wczoraj takiego stało, że Harry jest taki przybity?- Teraz to ja zaczęłam unikać jego wzroku.
- Oświadczył mi się, a ja.....- Zabrakło mi słów na to co właściwie zrobiłam. No dobra powiedziałam nie ale przecież w głębi duszy krzyczałam tak.
- Ale.... To dlaczego......? Myślałem, że go kochasz.- Zayn spojrzał na mnie niepewnie i wyglądał w tej chwili jak małe dziecko które powiedziało coś czego nie jest do końca pewne.
- Bo go kocham i właśnie dlatego nie mogę z nim być. Muszę pozwolić mu odejść. No, a przecież to nie może być aż takie trudne, co nie? No wiesz zaczynasz ignorować tą osobę, potem twoje uczucia zanikają i tyle.
- Taaa to było bardzo epickie Harriet tylko szkoda, że sama w to nie wierzysz.- O kurde nakrył nas! Uciekać! 
- Pff skąd ta pewność? Może ja po prostu tak dobrze udaję?- Zmrużyłam lekko oczy, a on zaczął się śmiać.  Patrzyłam na niego chwilę w ciszy, aż wreszcie sama nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać właściwie z samej siebie.
- Co wam tak wesoło?- Liam i Niall usiedli na przeciwko mnie i patrzyli podejrzanie. Nie dziwię się im. Przecież ostatnio gdy byłam wesoła to tak jakbym była na haju. Opanowałam się i spojrzałam na Zayn'a który próbował się nie śmiać.
- Ja tam nie wiem co go tak rozbawiło.- Wzruszyłam ramionami i z małym uśmiechem na twarzy opuściłam salon. Byłam już przy schodach gdy przypomniałam sobie, że przecież wyciągnęłam ze skrzynki listy. Tylko gdzie one są? Wróciłam do korytarz i rozejrzałam się dookoła. Nie zauważyłam na szafce żadnych kopert. Leżała na niej tylko moja niebieska bluza. Walnęłam się w czoło i podniosłam bluzę odnajdując koperty. Powiesiłam bluzę na wieszak i zabrawszy koperty wróciłam do salonu. Wszystkie listy które przeglądałam były zaadresowane do Liam. Dopiero ostatnia koperta była podpisana moim imieniem  Zdziwiłam się, że nie ma na niej znaczka ani adresu zwrotnego. Z dziwnym uczuciem otworzyłam kopertę i wyciągnęłam złożoną na pół kartkę. Rozprostowałam ją i od razu rozpoznałam pismo.

Droga Harriet,
  ale to banalne. Kurde nie umiem pisać listów więc doceń fakt iż się dla ciebie męczę. Mianowicie chodzi o to, że byłem przygotowany iż odrzucisz moją propozycję dlatego musiałem w jakiś sposób wszystko ci wytłumaczyć nawet jeżeli miałby być to tylko list. Chodzi o to, że gdy dowiedziałem się, że wyjechałaś do LA musiałem cię tutaj sprowadzić za wszelką cenę. Długo nad tym myślałem i w końcu uświadomiłem sobie, że przyjedziesz tutaj tylko dla jeden osoby. Zakradłem się do domu chłopaków (zauważyłaś, że oni nigdy nie zamykają drzwi?) i podpaliłem ich kuchnie po czym szybko wyszedłem przez okno. Nie chciałem aby coś im się stało. Nie chciałem aby coś się stało Harry'emu. Może to zabrzmi żałośnie ale zadziałało co nie? Przyjechałaś tylko, że nie porozmawiałaś ze mną. Szkoda. Szkoda, że tak późno i w nie zbyt miłych okolicznościach przekonałaś się, że nie jestem aż taki zły na jakiego wyglądam. Szkoda, że nie zaczęliśmy tego inaczej. Ale cóż bywa. Czasu nie cofniemy. Dobra do rzeczy. Możesz uznać mnie za tchórza, że nie robię tego osobiście ale PRZEPRASZAM. Ciebie jak i chłopaków. Kiedyś wszystko było inne, Harry był inny. Nie wiem czy ci opowiadał o swojej przeszłości ale wiedz, że przyjaźniłem się z Harrym i on nie jest taki święty i dobry jak ci się wydaje. Nie chcę cię do niego uprzedzać ale uważaj Harriet. Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
Max.

Schowałam list z powrotem do koperty i zaczęłam zastanawiać się nad tym co przeczytałam. On podpalił ich dom, po to abym tutaj wróciła. Ale dlaczego chciał aby przyleciała? Bez sensu. I jeszcze ten tekst, że mam uważać na Harry'ego bo on wcale nie jest taki za jakiego go mam. A za jakiego go mam? Za dobrego, romantycznego i uczciwego chłopaka? Raczej nie. Ale nie myślałam o nim nigdy jak o złym człowieku jak już to o osobie która się zagubiła. Najwyraźniej się myliłam. I to bardzo. Muszę dowiedzieć się dlaczego oni przestali się przyjaźnić. Co takiego zaszło między nimi, że jedne z nich postanowił zostawić drugiego? Kurde i gdzie on wyjechał? Przecież komuś musiał powiedzieć gdzie będzie teraz mieszkał.
Podniosłam wzrok z koperty i zauważyłam, że jestem całkowicie sama w salonie. No nie fajnie, zostawili mnie. 
- Suzie!- Wystrzeliłam jak z torpedy i pobiegłam na górę. Przecież ona jest kuzynką Max'a więc musi wiedzieć gdzie on teraz jest. Otworzyłam drzwi od pokoju Niall'a gdzie aktualnie mieszka moja kolorowa koleżanka i zamknęłam je równie szybko jak i otwarłam. Usłyszałam ze środka zduszony pisk i śmiech Horana. Zapukałam do drzwi i gdy usłyszałam zgodę na wejście otworzyłam lekko drzwi i wsadziłam do środka tylko głowę.
- Nie chcę przeszkadzać i w ogóle ale mam pytanie do Suzie.- Dziewczyna zrobiła się jeszcze bardziej czerwona niż wcześniej.
- W czym mogłabym ci pomóc dziewojo.- Wstała po czym poprawiła bluzkę którą najwidoczniej Horan chciał z niej zedrzeć.
- Czy wiesz gdzie jest Max? Dostałam od niego list i teraz mam do niego wiele pytań, a właściwie nie wiem gdzie on jest.
- Przykro mi Harriet ale powiedział mi tylko, że nie długo się odezwie. Nie wiem gdzie on jest.- Dziewczynie zrobiło się przykro ale szybko zatuszowała to uśmiechem.
- Trudno. Dzięki. A no i wiecie zaraz mamy jechać do radia także ten. Wiecie o co chodzi.- Zamknęłam drzwi i z uśmiechem poszłam do swojego pokoju aby schować list. 
**
Siedzę z Suzie na kanapie w radio i nie mogę przestać się śmiać z min prowadzących. Chłopcy opanowali całe pomieszczenie. Dosłownie. Każdy z nich krzyczał coś innego do mikrofonu. Nie byłoby tak źle gdyby to nie szło na żywo. I właściwie zamiast odpowiadać na pytania to chłopcy je zadawali począwszy od najbanalniejszych, a kończąc na tych plus osiemnaście. 
Wreszcie ich manager nie wytrzymał i wszedł do pomieszczenia w którym przebywali chłopaki.
- Spokój! Dlaczego wy nie możecie być spokojni i poważni przez godzinę? Harry odsuń się do tej konsoli.- Styles spuścił na dół głowę i podszedł smutny do Louis'a który zaczął go przytulać i mówić, że kupi mu taką samą. I wiecie co? Wcale bym się nie zdziwiła gdyby on to zrobił.
Chłopcy po względnym ogarnięciu się zaczęli odpowiadać na pytania prowadzących jak i samych fanów. Jak na razie pojawiło się tylko jedno pytanie o mnie i z dwadzieścia o Suzie. Właściwie to cieszył mnie ten fakt.
- A teraz pytanie od fanki która jest z nami na linii.- Jakiś facet poklikał coś na dużej klawiaturze i po chwili można było usłyszeć wesoły głos dochodzący z głośników.
- Harry czy masz zamiar oświadczyć się Harriet skoro nie jesteś już z Taylor?- Styles odruchowo spojrzał w moją stronę i przez chwilę na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Gdybym był pewny, że je przyjmie to pewnie tak ale miłość jednej osoby nie wystarczy.- I właśnie w tej chwili zarzucił mi, że go nie kocham. Zdenerwowałam się. Taka prawda. Wstałam z kanapy i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o ścianę i spojrzałam na jasną żarówkę która świeciła tuż nad moją głową. Drzwi którymi wyszłam otworzyły się i na przeciwko mnie pojawił się Harry.
- Dlaczego wyszłaś?- Spojrzałam na niego i zaczęłam się zastanawiać co z nami jest nie tak. Dlaczego między nami nie może chociaż raz dobrze?
- Wiesz nie lubię słuchać gdy ktoś twierdzi, że nie mam uczuć.- Harry zrobił krok w przód i położył obie ręce obok mojej głowy. Spojrzałam w jego oczy i nie dostrzegłam w nich już tego starego Harry'ego.
- Przecież nie powiedziałem, że nie masz uczuć, powiedziałem tylko.......
- Dlaczego zerwałeś kontakt z Max'em?- Przerwałam mu i czekałam na jego odpowiedź. On wyprostował się lekko zdenerwowany i spojrzał na mnie z pogardą.
- Zaraz wracamy do domu.- I tyle. Wrócił do środka, a ja nadal nie poznałam odpowiedzi.
------------------------------------------------------
Udało się! Boziu myślałam, że nie dam rady napisać już nic sensownego, a tu proszę! Jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału co jest dziwne ale serio podoba mi się :D
Dziękuję za wszystkie motywujące komentarze :*
Mam nadzieję, że rozdział przypadnie wam do gustu. 
A takie małe pytanko: Jak myślicie w czym Harriet przeszkodziła Suzie i Niall'owi?

9 komentarzy:

  1. osz by to w mordeczkę *.*
    świetne to jest!!!!
    i wg zaskoczyłaś mnie tym, że Harriet nie przyjęła oświadczyn Harry'ego.
    Wisz mi się wydaję, że Niall i Suzie chcieli aby gatunek ludzki dłużej przetrwał :D Wiesz o co chodzi, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama siebie zaskoczyłam :D
      i o tak wiem o co ci chodzi :p

      Usuń
  2. o kurczaczku!
    This is BOSKIE :D
    wielbię cię i składam ci pokłony! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a co do pytania to przyłączam się do odp. u góry xD

      Usuń
    2. nie musisz mnie wielbić ani pokłonów składać ale miło mi :*
      a co do odp. Okej, okej :D

      Usuń
  3. No to wiadomo co tam robili :D
    Ten list mnie troche zdziwił.
    Podobnie jak odmowa Harriet..
    Często mnie zadziwiasz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście ziemniaki sadzili :D
      Hmm, a to dobrze, czy źle? -.-

      Usuń
    2. No dobrze, przynajmniej nigdy nie jest nudno :D

      Usuń